Historia niczym z filmów Barei, ale niestety autentyczna.
Na naszym nowym osiedlu mieszka sobie pewien Pan Marcin, któremu bardzo przeszkadza plac zabaw i bawiące się na nim dzieci. Od lipca walczy o jego zlikwidowanie, namawia sąsiadów, buntuje, pisze listy, donosy do nadzoru budowlanego i takie tam różne, póki co na próżno, bo plac zabaw jest w planie osiedla, został odebrany wraz z budyniem przez nadzór budowlany.
Ale człowiek jest tak zdesperowany, nie z porażką pogodzić się może, nakręcił tak nijaką Panią Lucynę, że ta w zeszłą sobotę w akcie desperacji zaczęłą rzucać z drugiego piętra w bawiące się dzieci ziemniakami. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Rodzice wezwali policję, Pani Lucyna się bardzo przestraszyła i zeznała, że ....
...Pan Marcin podpiłował huśtawkę.
Nie wiem, czy to prawda z tą hustawką, bo była ona w nienajlepszym stanie, prawdą jest, że policja kazała huśtawkę rozebrać.
Morał? Jak najszybciej uciekać do O.
pozdrawiam niedzielnie