Niczym rozdarta sosna
Dom, jak już iedyś pisałm, nigdy nie był moim marzeniem. To, że zdecydowaliśmy sie na budowę wynikało z czystych kalkulacji finansowych. Cena 4 poojowego mieszkania we Wro jest kosmiczna i za te pieniądze mogę mieć większy dom, garaż i ogród, ale...
...no właśnie to ale. Dom budujemy jakieś 30 km od Wro, w miasteczku z pełną infrastrukturą, no prawie pełną bo multiplexu tam nie ma . Obecnie mieszkamy na nowym osiedlu, dość blisko centrum, pod domem mamy plac zabaw, na tórym codziennie sie bawi dużo dzieci. Nasze dzieci nie mogą narzekać na brak towarzystwa, mają mnóstwo kolegów. A w domku? Mam nadzieję piekny ogródek , tylko towarzystwa do zabaw brak. W pobliżu jest co prawda jakiś plac zabaw, ale jeszcze nigdy nie widziałam bawiacego sie na nim dziecka .
Druga sprawa - szkoła. Starszak jak się nic nie zmieni już w przyszłym roku pomaszeruje do szkoły. Za dwa - trzy lata staniemy przed dylematem czy szkołę mu zmieniać czy nie. Pewnie nie zmienimy, gdyż obydwoje będziemy pracować w mieście, ale wtedy nasze dzieci w miejscu zamieszkania nie bedą mieć kolegów. Jak natomiast szkołę zmienimy to możemy miec problemy logistyczne z odebraniem na czas dzieci ze świetlicy. I tak źle i tak niedobrze.
Napiszcie proszę jak Wy rozwiązujecie te problemy.
Pozdrawiam, Ela
A to obiekty moich trosk