Inwestor zastępczy?
Zamawiając projekt zamówiłam usługę Plan budowy. Taka rozpiska czasu trwania poszczególnych etapów i orientacyjnych kosztów.
Wczoraj przyszedł Pan i nam to wszystko objaśniał. Okazało się, że Plan budowy jest działaniem marketingowym firmy oferującej inwestorstwo zastępcze.
Hmm i mamy teraz zagwostkę. Taka firma zajmuje się wszystkim, co tydzień kierbud zdaje sprawozdanie i pisemne i fotograficzne z postępów prac, a wszystko udostępniane jest na firmowej stronie www. Dla nas super sprawa, bo z dwójka małych dzieci i mężem pracujacym całymi dniami oraz brakiem jakiejkolwiek pomocy z zewnątrz to super sprawa. Poza tym na każdy etap umawiamy się na koszt materiałów i cenę robót, partactwo i niegospodarność ekipy nas nie interesuje, co też jest wielka zaletą tego systemu.
Ale jak to w życiu bywa każdy kij ma dwa końce. W tym przypadku oczywiście chodzi o cenę. W przypadku naszej Wisienki całkowity koszt wynosiłby około 40 000 PLN, płaconych w 14 transzach, każda transza za kolejny etap. W naszym przypadku wyszłoby trochę taniej, bo pewnie nie skorzystalibyśmy z ich usług na etapie wykańczania wnętrz. Pan nas zapewniał, że współpracę można przerwać po którymkolwiek zakończonym etapie.
Drugim minusem jest to, że nie mamy wpływu na zakup i cenę materaiłów. Firma podobno ma stałe rabaty w hutowniach budowlanych, ale wszystko to co uda im się wynegocjować więcej idzie dla nich. Pan mówił nam o średnio 5-8% rabacie dla nas. Nie wiem czy to dużo, czy mało.
I nie wiemy co mamy robić, z jednej strony wygoda, z drugiej strony... no właśnie co? Koszty? 40 000 to niby dużo, ale naprawianie po partaczach może być znacznie droższe. A może brak satysfakcji, bo to tak jak kupić dom od developera, nie bedzie w nim naszej duszy, krwawicy, pewnie radość inna, za to nerwów mniej.
I co robić?