w takim tempie to za 10 lat nie będzie domu...
Wszystko sie nam pitrasi i to nie z winy urzędniów, fachowców i innych takich, a z powodu, małego, niewidocznego wirusa (rotawirusa)
W zeszłym tygodniu chorowały dzieci, w tym tygodniu my :( ścieło nas do tego stopnia, że nawet nie mam siły zadzwonić, aby sie zapytać, dopytac, a co dopiero jechać gdziekolwiek :(
W zeszłym tygodniu umówiłam sie z geologiem, bo o ile poziom wód gruntowych pozwoli to zdecydujemy sie na piwnicę, poza tym chcemy wywiercic studnię by mieć własną wodę, przynajmniej do podlewania ogródka, a może nawet do napełnaiania basenu dla dzieci :)
Geodeta też sie nie odezwał jeszcze, ale w sumie to bez znaczenia póki chorzy jesteśmy.
Mam nadzieję, że limit chorób juz wyczerpalismy i wraz z wiosną uda sie wszystko nadrobić :)